Czy Scrum może zabić …?

Czy Scrum może zabić? Jestem przekonany, że może to zrobić. Ktoś zapewne krzyknie, przecież nikt nie będzie taki niemądry, aby umierać za jakiś proces czy produkt. I będzie miał całkowitą słuszność, bo nie o takie uśmiercenie mi chodzi. W takim razie, jeżeli nie kogo, to co może zostać unicestwione i w jakich okolicznościach? 

martwy_scrum

Po pierwsze zastanówmy się, kiedy tak się nie stanie. Przede wszystkim organizacje, które z zasady są zwinne i dojrzałe, pracując ze Scrum nie będą musiały zadawać sobie tego pytania. Dlaczego tak jest? Dzieje się tak, dlatego że wszyscy pracownicy organizacji, począwszy od młodego programisty aż po osoby zarządzające lub właścicieli przedsiębiorstwa mają pełną świadomość procesu oraz doświadczyli jego pozytywnych rezultatów. Jakie te pozytywne rezultaty mam na myśli:

  • Wykonywanie większej ilości pracy w tym samym czasie – nieważne czy sprawdza się stwierdzenie „dwa razy więcej w dwa razy krótszym czasie”, czy jest to po prostu tylko trochę więcej lub tylko trochę szybciej,
  • Wyższa jakość pracy zespołów Scrum, czyli mniej błędów w implementowanych rozwiązaniach,
  • Zrozumienie całego procesu przez wszystkich jego członków,
  • Zadowolenie klienta, które ma odzwierciedlenie w zaufaniu do ludzi,
  • Zadowolenie zespołów Scrum z rezultatów swojej pracy, które dają powyższe efekty,
  • Zadowolenie kadry zarządzającej – lepszy produkt i wydajność, bardziej zadowolony klient przekłada się na rezultaty finansowe firmy,
  • Większy „luz” pozwalający na tak ważną i potrzebną refleksję

Kiedy zobaczymy korzyści z procesu Scrum, to nikt nie będzie chciał z tego zrezygnować. No bo po co? Istnieje oczywiście pewnego rodzaju ryzyko, że nawet w tym przypadku coś się nie uda i Scrum zbierze żniwo. Mam na myśli sytuację, gdy w organizacji zostanie zatrudniona osoba decyzyjna a osobowość tej persony nie pozwoli na wpojenie wartości Scrum. Wtedy może nastąpić powolny upadek i ostatecznie śmierć zwinności części zespołów. Całe szczęście, że w tak działających przedsiębiorstwach jest to relatywnie mało realne.

Drugim przypadkiem, kiedy tak postawione pytanie nie ma sensu są organizacje w których procesy zwinne – w tym Scrum – nie występują i nie ma w planach żadnej transformacji. W takim wypadku, kiedy trzymamy się daleko od Scrum to nie może on niczego zabić. Czy oby na pewno jesteśmy bezpieczni? To zależy, jeżeli konkurencja działająca zwinnie będzie odnosiła sukcesy to nasza działalność zostanie podstawiona pod ścianą i nie wiadomo jak się to skończy. Nie będzie jednak to winą Scruma a zaniechań kadry zarządzającej.

Kiedy Scrum może zabijać? Omówiliśmy do tej pory dwie sytuacje: kiedy wszyscy mają dobre doświadczenia ze Scrum oraz kiedy nikt nie myśli jeszcze o zwinności. Problem zaczyna się, gdy ktoś pomyśli o zmianach. Czy to sama myśl o transformacji nas zabije? Oczywiście, że nie. Problem leży gdzieś indziej. Kiedy prowadzimy firmę i zauważymy, że innym dzieje się lepiej tzn. produkują lepsze oprogramowanie, mają więcej klientów i ci klienci nie chcą słyszeć o innym oprogramowaniu. Wtedy dobija się do naszej świadomości, że coś musimy zmienić, bo inaczej będzie źle – nie wiemy jeszcze, że może być jeszcze gorzej. Zaczynamy myśleć co zrobić i dochodzimy do wniosku, że musimy wdrożyć „ten jakiś tam Scrum”. Nie ważne co to jest, ale inni to mają i mają rezultaty.

No i zaczyna się dziać. Ludzie są informowani, że wdrażane są zmiany i będzie już tylko lepiej. Zadania przystosowania organizacji do nowych warunków przekazywane są niżej w strukturze firmy. Pracownicy oraz ich bezpośredni przełożeni przechodzą szkolenia i zdobywają informacje dot. procesu Scrum. Budowana jest świadomość pracowników zaangażowanych bezpośrednio w rozwój oprogramowania. Transformacja przebiega coraz sprawniej. Budują się zespoły (ten temat również zasługuje na osobny artykuł), certyfikują się pierwsi Scrum Masterzy. Budzi się nadzieja na dobre jutro. Każdy bezpośrednio zaangażowany w przemiany widzi ogromny potencjał tego procesu. Im większa jest świadomość tym większa jest nadzieja na przyszły sukces. Kiedy świadomość eksploduje i nikt nie wyobraża sobie już innego sposobu pracy, kiedy zaczynają być widoczne rezultaty transformacji wszyscy już wiedzą, że nie ma odwrotu.

Jeżeli świadomość „dobrej zmiany” 😉 udzieli się wszystkim w organizacji i wartości Scrum (przyp.: odwaga, skupienie, zaangażowanie, szacunek i otwartość) zaczną działać. W szczególności „szacunek” pomiędzy Zespołem Deweloperskim, Scrum Masterem i Właścicielem Produktu, rozumiany jako prawo do własnego zdania i jego wypowiadania. Wtedy, nie musimy się obawiać postawionego pytania. Jeżeli jednak wartości Scrum nie będą szanowane, wtedy powoli zacznie się coś psuć. Na początku powoli, niezauważenie później coraz szybciej, wręcz gwałtownie. Wartości które uczestnicy procesu zaczęli uważać jako swoje, zaczną się degradować a nadzieja … no właśnie co z nią?

Według mnie to właśnie tutaj leży największy problem.  Podcięcie skrzydeł nadziei lub wręcz jej odebranie powoduje, że każdy zaczyna się zastanawiać nad przyszłością. Każdy kto wierzył w powodzenie tej transformacji, czyli:

  • Scrum Master, który jest strażnikiem procesu i którego zadaniem jest szerzenie świadomości Scrum-a,
  • W większości będą to członkowie Zespołu Deweloperskiego, którzy zauważają zmiany jako piersi. Niekoniecznie każdy deweloper pokocha Scrum i może nie pasować mu taki sposób pracy, ale mamy jednak cały zespół a nie pojedynczą osobę,
  • No i pozostaje Właściciel Produktu, który odpowiedzialny jest za produkt. Jeżeli on też uwierzył i miał nadzieję, to może jeszcze nie wszystko stracone. Pomimo odbierania nadziei można jeszcze walczyć o przyszłość i dobro organizacji.

Jeżeli jednak to Właściciel Produktu jest powodem utraty nadziei to mamy ogromny problem. Pewnie będziemy próbowali go zmieniać (zmienić podejście lub samą osobę), a sukces zależy właśnie od tego czy nam się to uda. Jeżeli nie, to nadzieja umrze jako pierwsza (w sprzeczności do powiedzenia „nadzieja umiera ostatnia”). Konsekwencją takiej sytuacji może być wypalenie Scrum Mastera lub wręcz jego rezygnacja z pełnionej funkcji w zespole. Zespół jest silny całą grupą. Zrezygnowanie jednego z trybików całej maszyny, jaką jest zespół może skutkować całkowitym jej rozpadem, a w efekcie uśmierceniem projektu, produktu czy wręcz całej transformacji w organizacji.

Jest to smutne, ale w ściśle określonych warunkach, Scrum może zabić sam siebie. W efekcie może to doprowadzić do decyzji o odejściach, czyli rozpadu zespołów a w najgorszym przypadku do zamknięcia lub przynajmniej ograniczenia skali przedsiębiorstwa. Pocieszające jest to, że wiele osób mających na względzie dobro firmy, w której pracuje oraz ludzi, z którymi pracuje, poświęca wiele wysiłku na walkę z taką sytuacją. Im wszystkim poświęcam ten artykuł i życzę powodzenia oraz satysfakcji z ciężiej i stresującej pracy.